
Kontynent nieformalny

Jedną z pierwszych rzeczy, jakich doświadczyłem po przyjeździe do Meksyku, to sprzedawcy w stołecznym metrze, którzy handlowali czym popadnie: słodyczami, napojami, słuchawkami, zabawkami czy nawet tak odjechanymi gadżetami, jak piloty do smartfonów na bluetootha. Takich osób – ulicznych handlarzy, kucharzy, zbieraczy śmieci, gospodyń domowych sprzedających swoje domowe jedzenie – są w całej Ameryce Łacińskiej miliony.
Według różnych szacunków, około połowy wszystkich pracowników w regionie działa w szarej strefie (a w Ameryce Środkowej nawet 70%). Nie mają żadnych umów ani zabezpieczenia socjalnego. Wobec pandemii koronawirusa i lockdownu to oni są najbardziej poszkodowani. Gdy nie można pracować, z dnia na dzień tracą pracę. Mogą liczyć na symboliczną pomoc od państwa – jednorazową wypłatę gotówki czy paczki żywnościowe, których jest zawsze za mało. Wielu musi więc pracować, ryzykując swoim zdrowiem. „Nie mogę przerwać. Jeśli nie będę sprzedawał, nie będę jadł. Proste” – mówi Leonardo Meneses Prado, właściciel budki z hamburgerami w Mieście Meksyk.
Znaczny udział szarej strefy w gospodarkach latynoamerykańskich jest jednym z hamulców rozwoju w regionie. Firmy w sektorze nieformalnym zwykle są niewielkie i mało efektywne, przez co dochody ich właścicieli i pracowników pozostają niskie i ograniczają ich możliwości konsumpcji i inwestycji (w biznes lub w siebie).

Kim są Abuelas de Plaza de Mayo?
Może Ci się spodobać

#Chichaviaja: Chifa/Chaufa i Chińczycy w Peru – Lima cz.3
9 września 2020
Czarny sen Gujany
3 grudnia 2020